Dziś postanowiłam napisać recenzję kolejnego tuszu z Maybelline w mojej kolekcji. Zachęcona opiniami na wizażu i pięknymi rzęsami mojej koleżanki po użyciu tego tuszu pobiegłam do Natury i kupiłam go za ok 30 zł. Nie uważam, że jest to bardzo dużo za maskarę ale nie należy też do najtańszych. W każdym razie kupno jej raz na jakiś czas nie obciąża mojej kieszeni za bardo.Po pierwszym użyciu zauważyłam, że moje krótkie i proste jak druty rzęsy były pięknie wydłużone, lekko podkręcone i idealnie rozdzielone. Rozdzielenie zawdzięczamy ciekawemu kształtowi szczoteczki. Jest ona "kulista" i wg mnie dość duża. Minusem jest jednak to, że zawsze, ale to zawsze ubrudzę sobie nią górną powiekę. Bywa to trochę uciążliwe. I czasem kiedy nie mam chwili żeby to zetrzeć zostają mi niechlujne "mazy" hah. Co do samego tuszu to jest pięknie czarny i podoba mi się to jak wygląda na rzęsach. Nie ma w sobie zatopionych czarnych włókien(a szkoda) jak w przypadku The Falsies tej samej firmy ale nie przeszkadza mi to.
Plusy:
+ Ładny czarny kolor
+ Dosyć dobrze rozczesuje rzęsy
+ Nie kruszy się
+ Rzęsy są doskonale rozdzielone i podkręcone.
Minusy:
- Szczoteczka jest trochę nieporęczna
- W rossmanie kupilam ją ostatnio za 36 zł więc troche drogo (polecam wybrać się do Natury)
Koniecznie chciałam kupić sobie ten tusz. Tylko cena mnie odstrasza, więc sama nie wiem. A olejowania dalej nie zrobiłam ;P
OdpowiedzUsuń